“Jak nawet mały gabinet stomatologiczny może zarabiać do 30.000zł miesięcznie więcej wykorzystując metodę Skutecznego Opiekuna Pacjenta?”

Skuteczna metoda KROK-PO-KROKU, która pozwala rozwinąć gabinet i zaoszczędzić Twój czas!

OD: Wojciech Fąferko

Jeśli prowadzisz gabinet stomatologiczny, to prawdopodobnie nie raz poczułeś, że trafiłeś na swój „szklany sufit” pod względem czasu i zarobków.

Jaki jest problem?

Jeśli nie obsługujesz pacjenta, to nie zarabiasz.

Z drugiej strony nie masz możliwości wyłącznie leczenia pacjentów — przecież jest tyle rzeczy „naokoło”, które należy załatwić.

Obsługa pacjenta…

Stały kontakt z pacjentami…

Dbanie o to, aby regularnie odbywali wizyty…

Rozmowy z pacjentami…

Papierologia…

I wiele, wiele innych ważnych lub mniej ważnych zajęć, które pochłaniają Twój czas.

Większość osób wpada w tym momencie w błędne koło.

Pracuje od rana do wieczora lub nie wykorzystuje w pełni potencjału, jaki daje ta branża.

Schemat zazwyczaj wygląda tak samo:

Chcesz rozwijać gabinet >> Przyjmujesz więcej pacjentów >> Pracujesz coraz więcej >> Masz więcej obowiązków >> Wkrada się chaos.

I w pewnym momencie dotykasz „szklanego sufitu”, którego nie jest w stanie przebić.

Twoja rola jest inna…

Kiedy w 2008 roku założyłem gabinet, wszystko było proste.

Pracowaliśmy w małym, trzyosobowym zespole.

Każdego dnia wspólnie obsługiwaliśmy pacjentów, mieliśmy ułożone procesy i tak każdego dnia realizowaliśmy naszą wspólną misję.

Jednak pewnego dnia coś się zmieniło…

Kolejnym, naturalnym krokiem było to, że chciałem rozwijać swój gabinet dalej.

Zacząłem budować większy zespół i przyjmowałem większą ilość pacjentów.

Niestety to sprawiło, że to, co do tej pory działało, nagle nie spełniało już swojej roli, a do naszej pracy zawitał chaos.

A ja czułem, że właśnie dotknąłem swojego „szklanego sufitu”.

Z jednej strony rozwijałem swój biznes, ale z drugiej — często robiłem rzeczy, na których nie powinienem się skupiać i które zabierały mój czas.

To blokowało dalszy potencjał na rozwój i wpędzało mnie we frustrację.

Mniej więcej tak wyglądała sytuacja jeszcze kilka lat temu:

A tak wygląda dzisiaj: